Studenckie krokiety ziemniaczane

Te krokiety ziemniaczane to właściwie nic innego,  jak takie mega sprzątanie lodówki. Przepis na studenckie krokiety ziemniaczane powstał oczywiście w moich radosnych studenckich, kiedy to wspólnie z przyjaciółką modyfikowałyśmy go radośnie zależnie od potrzeb, oraz aktualnej zawartości naszej akademickiej lodówki. Z jej zawartością różnie bywało. Kto miał przyjemność mieszkania w akademiku w okresie studenckim, to wie o czym mówię. Ale bazą pozostały ugotowane ziemniaki i dużo, a nawet bardzo dużo sera żółtego do środka. I zieleniny. Teraz  w sumie nie jestem do końca pewna, czego bywało więcej. Podstawowym założeniem dla naszych  studenckich krokietów ziemniaczanych było to, że miało być ich: dużo,tanio, syto i jeszcze do tego smacznie.  Minusem jest czas przygotowania, wychodzi łącznie ok godziny.

Najpierw gotują się ziemniaki, w międzyczasie obieram warzywa, potem czekam aż ziemniaki ostygną i dopiero wtedy formuję kotleciki. Te studenckie krokiety ziemniaczane, w zależności od posiadanych aktualnie składników mają różne wersje, dziś przygotowuję taką z dużą ilością warzyw. Chociaż już mi chodzi po głowie kilka innych.

składniki:

  • 0,5 kg ugotowanych ziemniaków
  • 20 g sera żółtego
  • 1/2 pęczka natki pietruszki, ale można więcej
  • 1 marchewka
  • 1/2 selera
  • 10 cm korzenia imbiru
  • 2 cebule
  • bułka tarta
  • 2 jajka
  • sól, pieprz, majeranek
  • olej
  • *mleko opcjonalnie

Ziemniaki obieram, myję, kroje na mniejsze kawałki i gotuję do miękkości w osolonej  wodzie (albo używam takich jakie zostały  z dnia poprzedniego, mnie akurat nie zostały, więc muszę gotować).

W czasie gotowania się głównego składnika, obieram wszystkie warzywa i  ścieram je na grubej tarce. Ser  i imbir również ścieram razem z warzywami. Obieram obie cebule i siekam w drobna kostkę, zieleninę myję i siekam  drobno. Gdzieś w tym momencie ziemniaki powinny być już ugotowane, zatem odcedzam i jeszcze ciepłe ubijam. Ziemniaki się studzą za oknem,  a ja tymczasem rozgrzewam patelnię z 2 łyżkami oleju,  wrzucam na nią posiekaną cebulę. Podsmażam przez 3- 5 minut, do czasu aż nabierze lekko złotego koloru. To właściwie prawie wszystko. Studenckie krokiety ziemniaczane są prawie gotowe, z naciskiem na prawie.

Do chłodniejszych już ziemniaków dodaję wszystkie przygotowane wcześniej składniki,  czyli warzywa, jedno jajko, podsmażone cebule, imbir, ser żółty oraz zieleninę. Wszystko dokładnie mieszam rękami, bo dokładniej, jeszcze doprawiam solą pieprzem.

Następnie wilgotnymi dłońmi formuję krokiety, które obtaczam w jajku wymieszanym z mlekiem, potem  w bułce tartej, a następnie smażę je na rozgrzanej patelni (na  3- 4 łyżkach oleju- zawsze oleju daje mniej więcej) smażę po 2 minuty z każdej strony.

 

Aby panierka nie była surowa i ser był  lekko ciągnący się. I moje  zupełnie studenckie krokiety ziemniaczane lądują na obiad.  Teraz można siadać w  wygłodniałym towarzystwie, może ktoś niespodziewanie zrobi do tego jakaś wielką michę sałatki.

Zrobienie ich faktycznie zajmuje trochę czasu, ale warto, tym bardziej, że cudownie wykorzystują różne warzywa z lodówki. Jeśli nie mam towarzystwa, to i tak obiad na kilka dni mam gotowy, żeby nie było za monotonnie to zjem z inna  z sałatką albo z sosem. I na zimno tez smakują nieźle, miałam co prawda zamrozić ale nie zdarzyłam ani ich nie policzyłam, ale kilkanaście sztuk mi jakoś wyszło.

I na koniec, zrobiłam taki myk, żeby nie było że tylko smażone to kilka wrzuciłam do nagrzanego piekarnika na 180 stopni, na 30 minut. Bez panierki. Moim zdaniem zdecydowanie smaczniejsze są w wersji smażonej, ale można i tak i tak.

studenckie krokiety ziemniaczane

Dodaj komentarz