Czyli dawno nie było pierogowej weny. W ogóle przyznaję – dawno żadnej weny nie było- jakoś tak po ostatnich wydarzeniach wyszło, że wszystko było na nie. Blog na nie, pomysły na nie. Ale mówią, że na zmartwienia wszelakie pomaga praca albo po prostu czymś trzeba się zając, wtedy jest łatwiej przejść smutne chwile. Wiem o tym, dlatego w końcu uciekłam do kuchni się zająć czymś czyli w tym przypadku pierogami.
Tym bardziej, że faktycznie pierogi z jarmużem i boczkiem to coś, czego jeszcze nie robiłam.Z tego co poczytałam, to całkiem przyjemne połączenie. Sama nie rozumiem, dlaczego jeszcze go nie odkryłam. Do swojego farszu dodałam akurat boczek bo lubię, ale spokojnie można go pominąć. Wówczas zamiast boczku dodałabym na przykład posiekaną papryczkę chili, aby nie były zbyt mdłe.
Składniki:
- ok 40- 50 g liści jarmużu
- 4 średnie cebule
- 30 g boczku
- 40- 50 g sera białego
- 3-4 ząbki czosnku
- sól, pieprz
składniki na ciasto pierogowe:
Jak wiadomo, każdy ma swoje sprawdzone, ja używam niezmiennie tego: ok. o,5- 1 kg mąki zwykłej pszennej, (czasami mieszam różne mąki, jak akurat mam) tłuszcz (jakaś zwykła, tania margaryna, mix masłowy czy masło) dodawana na oko, ale z ok 1/4 kostki (200 gr) się z tego zużywa, tzw. szczypta soli, i ciepła woda. Mąki wszelkich rodzajów od razu można porównać tutaj.
Jak już wspomniałam, nie próbowałam jeszcze takiego połączenia, więc sama jestem ciekawa co wyjdzie. A jako, że liście jarmużu znowu dostałam- to coś wymyślić z nich trzeba. Zaczynam od umycia tych zielonych, zdrowych liści, pozbywam się zgrubień i wrzucam je na 2- 3 minuty do wrzącej, lekko osolonej wody aby zmiękły. Zostawiam aby ostygł- bardzo zmniejsza swoją objętość, z naciskiem na słowo bardzo. Wstawiam wodę potrzebną później do ciasta pierogowego. W międzyczasie kroję boczek na drobne kawałki, w tym miejscu już wiem, że za te dodatkowe 10 g boczku nie zapłaciłabym o wiele więcej a farsz zyskałby na smaku. Ot taka nauczka na przyszłość.
Cebulę obieram i też kroję w kosteczkę. Wszystko kroję ostrym, kuchennym nożem, o np. takim . Na rozgrzaną, raczej taką większą patelnie wrzucam boczek. Ponieważ jest bardziej chudy niż tłusty- po chwili dorzucam pół łyżeczki oleju. Po ok 10 minutach dodaję cebulę i jeszcze ok 10- 15 minut razem się wszystko smaży, mieszam od czasu do czasu, aż do zrumienienia się ładnego cebuli. Na koniec dodaję odciśnięty i pokrojony na mniejsze kawałki jarmuż, mieszam i zostawiam, niech sobie stygnie.
W międzyczasie woda lekko ostygła- zatem stolnica na stół, na nią wsypuje mąkę, dodaję szczyptę soli, pokrojony drobno tłuszcz i mieszam nożem, jednocześnie polewając składniki ciepłą jeszcze wodą. Po kilku minutach ciasto jest właściwie jest gotowe pozostaje tylko zagnieść je w rękach przez kilka minut i już, chowam ciasto pod ściereczkę, na chwilę przynajmniej.
Właściwie prawie koniec, do miski wrzucam pokruszony twaróg, dodaje wyciśnięty przez praskę czosnek, oraz zawartość patelni, mieszam wszystko, doprawiam świeżo zmielonym pieprzem, solą. Gotowe- pozostaje ulepić pierogi, ugotować i zjeść. Z tych proporcji wyszło mi ponad 60 pierogów, czyli dla mnie spokojnie na ok 5 obiadów będzie. Za wszystkie składniki dałam nie więcej niż 15 zł, myślę że jak dodać koszt liści jarmużu 4 zł -5 zł za 500 g, wychodzi 20 zł/ 5 obiadów, czyli całkiem nieźle i na dodatek całkiem smacznie:)