Jednogarnkowy obiad z resztek kapusty po gołąbkach i paru innych składników też

Jest ktoś komu nigdy nie zostaje kapusta po gołąbkach? U mnie to jest właściwie klasyka, że kapusta po gołąbkach zostaje mi zawsze. Tym razem nie miałam od razu pomysłu na jej wykorzystanie, więc podzieliłam ją na mniejsze kawałki i zamrozilam, czekając na przypływ weny, w końcu przyszła!

Składniki:

  • 400 g kapusty białej
  • 250 g kiełbasy, u mnie wielkopolska akurat
  • 130 g boczku gotowanego
  • 120 g selera
  • 1 średnia cebula
  • 2 szklanki wody
  • 1 szklanka jasnego piwa
  • 70 g koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka cukru
  • sól, pieprz, papryka wedzona
  • natka pietruszki

Jednogarnkowe dania mają to do siebie, że są dość proste i zupełnie nieskomplikowane, a takie lubię. I zmywania też mało. Są jakieś priorytety w gotowaniu czasami, każdy ma swoje.

Kapustę wieczorem wyjmuję z zamrażarki, żeby była gotowa do dalszych działań. Kroję ją na mniejsze kawałki i zostawiam na sitku, aby ewentualną wodę odcisnąć. Z czeluści szuflad kuchennych wyciągam największą i najgłębszą patelnię. Po kolei przygotowuję wszystkie składniki. Boczek, cebulę, kiełbasę i selera kroję w kostkę, zupełnie nie idealną. Rozgrzewam patelnię i najpierw ląduje na niej boczek. Nie dodaję oleju, bo wytopiony boczkowy tłuszcz powinien wystarczyć.

Kiedy zaczyna przyjemnie skwierczeć, dodaję cebulę. Mieszam, aby po kilku kolejnych minutach dorzucić kawałki kiełbasy. Czekam aż się wszystko ładnie podsmaży, czasami mieszając.

Teraz tylko dodatek selera, i na koniec posiekana kapusta. Kolejnych kilka minut niespiesznego podsmażania. Zawartość patelni wygląda i pachnie zupełnie przyjemnie. Całość zalewam mniej więcej szklanką piwa i drugą szklanką wody. Mieszam, przykrywam i zostawiam na około 40 minut na małym palniku. Od czasu do czasu podnoszę pokrywkę i jednak sprawdzam, czy nic się nie spaliło, doprawiam solą, pieprzem i wędzoną papryką.

W międzyczasie, koncentrat pomidorowy mieszam z wodą (ok. szklanki) i lyżeczką cukru. Kiedy wszystko wygląda na prawie gotowe dodaję go na patelnię, mieszam i zostawiam na jeszcze 15 minut pod przykryciem. Pachnie super! Jeszcze na koniec nieco natki pietruszki. U mnie suszona, chwilowo taką mam. Resztki kapusty po gołąbkach z tymi paroma dodatkami w jednym naczyniu przygotowywane w sumie nie są złym pomysłem.

Ot, taki jednogarkowy, niedrogi w sumie, a prosty obiad na dwa dni, z chlebem smakuje świetnie. Tylko krojenia dużo. A może raczej jednopatelniowy? I dobrze, że wykorzystałam tą kapustę w końcu, bo przecież powoli miejsce na pierogi wigilijne muszę zrobić.

Dodaj komentarz