
Samotne oceany, P.Reiter – subiektywnie
Samotne oceany. Niezwykła opowieść. Książka, którą trzymam w rękach, to nie tylko biografia. To opowiedziana historia życia, rozwoju i marzeń Kpt. Krystyny Chojnowskiej -Liskiewicz. Kobiety, pasjonata. Kobiety, która swoim życiem pokazywała, że niemożliwe nie istnieje. W lekturze cofamy się w lata 70-te, kiedy żeglarstwo dopiero rozwijało się w Polsce, a kobiety żeglujące nie były absolutnie wspierane w swoich marzeniach i działaniach. Napiszę dobitniej, nie tylko nie wspierane, ale raczej mało akceptowane. Z zaznaczaniem na każdym kroku, wyśmiewaniem, że żeglarstwo to jednak nie jest zajęcie dla kobiet, żeby sobie znalazły inne, bezpieczniejsze zajecie, że nie dadzą rady. A jednak.
Historia przenosi nas w okres dzieciństwa pani Kapitan, przypadający na trudne lata wojenne. To trudny czas, a co za tym idzie- trudne wybory, najpierw rodzinne, później osobiste. To opowieść nie tylko o opłynięciu samotnie globu dookoła, na małej bo przecież tylko 9,3 metrowej jednostce, „Mazurek”. Wyczyn, który od zawsze chyba jest marzeniem wielu żeglarzy. To też historia o opłynięciu świata bez wspierającej elektroniki, technologii, i wszystkich przyrządów, które są dzisiaj w żeglarstwie ogólnie dostępne.
To opowieść o jej życiu, wyborach, czy niepowodzeniach. Tak naprawdę w historię w życie p. Kpt, wpleciona jest historia o początkach żeglarstwa morskiego wśród kobiet, o której nie tak często można przeczytać. O napotykanych wówczas przeciwnościach w kierunku rozwijania pasji. O strachu, o wątpliwościach i konsekwencjach swoich decyzji. O poczuciu samotności i bezradności na często bezdusznych oceanach. O popełnianych błędach. O wielkiej miłości i tęsknocie. Historia niesamowitej kobiety, która wytyczyła trudną drogę w samotnych żeglarstwie innym kobietom, że tak dadzą radę. Wbrew tym wszystkim, którzy podcinają skrzydła, którzy mówią, że ta pasja nie jest dla kobiet. A jednak jest.
Samotne oceany, to książka, w której ja się absolutnie zaczytałam. Napisana z ogromną pasją. Opowiada nie tylko przeciwnościach, ale o cudownej wspierającej przyjaźni męża i miłości. Wspierającej w pasji, w marzeniach, ale też w wątpliwościach.
Opowiedziana o samotnych oceanach historia, pozwoliła mi przypomnieć sobie o tym, że nie tylko same marzenia są ważne. Ale ważne w nich jest też znajdowanie się wśród takich ludzi którzy wspierają przy tych marzeniach tak, że nawet przy wątpliwościach, idzie się dalej do przodu, a nie poddaje.
Samotne oceany to historia, którą w mojej subiektywnej opinii warto absolutnie warto poznać. To co smuci, to fakt, że mimo, że od samotnego wyczynu, jakim niewątpliwie jest samotne opłynięcia globu przez kobietę, kpt. Chojnowską- Liskiewicz, minęło sporo czasu, to nadal przy żeglowaniu kobiet, komentarze dotyczące wyboru pasji czy radzenia sobie na morzu, często nadal pozostają bez zmian. I to jest naprawdę smutne. Z drugiej strony, niezależnie od nieprzychylnych komentarzy, kobiety nie poddają się i nadal, z niewątpliwymi sukcesami rozwijają swoją pasję żeglarstwa morskiego.