Placuszki owsiane z czosnkiem, czyli tym razem- wariacja z zakresu śniadaniowego. Placuszki owsiane powstały jakoś wtedy, kiedy sobie pomyślałam o tym, że owsianka będzie znowu na śniadanie. Jadam ją faktycznie bardzo często (po prostu spełnia podstawowe kryteria jest dobra i tania, syci na długo ) i coś mi powiedziało „a zrób babo coś innego, urozmaić trochę te swoje śniadania!” Taki mały przesyt w pewnym momencie ulubioną owsianką nastąpił.
Oczywiście, takie placuszki mają mnóstwo wersji, na słodko, na słono, na ostro itp., to bardzo prosty posiłek, można oczywiście pokusić się o wersje odchudzone i np. je upiec- ale ja zupełnie subiektywnie wychodzę z założenia, że śniadanie to jest ten posiłek, przy którym nie trzeba się stresować kaloriami, bo organizm w ciągu dnia to i tak przerobi na potrzebną nam energię do działania, ma na to czas. Kiedyś nie jadłam wcale śniadań. Trochę z lenistwa, permanentnego braku czasu, a o wstawaniu wcześniej nie było mowy, trochę z oszczędności- że 2 posiłki dziennie taniej mi wyjdą i całkowicie wystarczą.
Człowiek czasami z tego oszczędzania na różne głupie pomysły wpada. Taniej to i może wychodziło, ale waga coraz większa się robiła, ja się zastanawiałam dlaczego, przecież jadam tak rzadko i mało, a tu organizm sobie zapasy gromadził po prostu. W każdym razie, szperając po necie w poszukiwaniu inspiracji, zauważyłam, że placuszki owsiane można znaleźć w różnistych wersjach na prawie co drugim blogu, to można i u mnie. Zatem cykl śniadaniowo- placuszkowy uważam za otwarty. Dzisiejsza wariacja na temat wykorzystania płatków owsianych do innych celów niż owsianka składa się:
- 4 łyżki płatków owsianych zwykłych, górskich
- 1 łyżka otrąb żytnich
- 1 jajo
- 2 łyżki mleka
- sól, pieprz
- olej do smażenia
- 1 jabłko
- jogurt naturalny,
- **2 -3 ząbki czosnku
Na wstępie zaznaczam- ten czosnek to dzisiaj wyjątkowo dodałam, ponieważ aktualnie się kuruję i czosnek jadam w ilościach większych, hurtowych w zasadzie. Nie jest on niezbędnym składnikiem. Ponadto, wczoraj płatki takie o płatki owsiane zalałam 3 łyżkami wody mineralnej (tak żeby je przykryć) i wstawiłam na noc do lodówki. Spowodowało to, że bardzo były bardzo delikatne i miękkie- jeśli natomiast ktoś chce bardziej chrupkich placuszków- omija się ten etap. (**Można też płatki zalać mlekiem i zostawić na ok 5 -10 minut- w międzyczasie np. iść pod prysznic i wtedy będą ani za miękkie ani za chrupkie).
Następnie, dodałam 2 łyżki mleka i jajko- i to był błąd- za dużo mokrego w płatkach się znalazło, nawet łyżka otrąb nie pomogła, żeby ciasto zyskało konsystencję dającą się położyć na patelnię. Dodałam więc łyżkę mąki żytniej, którą miałam pod rękę, chciałam bez mąki, no trudno nie wyszło tym razem. Dodałam jeszcze starte na grubych oczkach jabłko,doprawiłam solą oraz pieprzem oraz 3 ząbkami przeciśniętego przez praskę czosnku. Wymieszałam wszystko dokładnie.
Na patelni rozgrzałam kilka łyżek oleju, masę wyłożyłam w formie placków- placuszki smażyły się na rumiano z obu stron po kilka minut. Z tej ilości produktów wyszło mi 5 sztuk placuszków, ale u mnie się zrobiły nieco grubsze i większe, przy cieńszych i mniejszych spokojnie 7-8 powinno wyjść. Gotowe. Pozostaje tylko usmażone placuszki przełożyć na ręcznik papierowy i odsączyć z nadmiaru tłuszczu, polać jogurtem i zjadać. Ta wersja placuszków wyszła cudnie miękka, pachnąca jabłkiem i czosnkiem, smacznego!
Super przepis! Też od niedawna jem owsiankę ale samej bez urozmaiceń bym nie przełknęła 😉 Dodaję do niej banana, orzechy, pestki dyni czy co tam się nawinie . Pożywna i zdrowa 🙂
🙂 Cieszy mnie, że się przepis podoba, a ilość dodawanych do mojej owsianki składników jest ściśle zależna od tego, jak daleko jest do kolejnej wypłaty;) pozdrawiam