Światło w środku nocy, Jojo Moyes
Nie osądzaj książki po okładce, tak mówią. Nie będę ukrywać, że z twórczością Jojo Moyes spotkałam się już kilkukrotnie, na żadnej z powieści jeszcze się nie zawiodłam. Dlatego z dziką, nieukrywaną radością przyjęłam propozycję, że znowu będę mieć możliwość przeczytania jeszcze pachnącą drukiem, najnowszą powieść pisarki. Prosto z wydawnictwa znak Literanova. Nowy rok, zaczęty od nowej powieści. Może, do diabła to będzie jakiś dobry rok?
W powieści „Światło w środku nocy” autorka przenosi nas w 1937 rok. Inne życie, inne obyczaje, inna mentalność. A do tego małe miasteczko, gdzie wszyscy wiedzą nie tylko o sobie wszystko, ale i o zatargach kilka pokoleń wstecz.
Historia początkowo właściwie banalna- kobieta poznaję mężczyznę, zakochuje się i dla niego wyrusza z Anglii do Ameryki, aby wieść nowe, lepsze i piękne życie. Wydawałoby się, piękna bajka. A jednak nie. Ten szybki ślub okazuje się być całkowitą pomyłką.
Alice, jako młoda mężatka pojawia się domu, gdzie z jednej strony rządzi despotyczny teść, który nie znosi sprzeciwu, natomiast z drugiej jest świeżo poślubiony mąż, w którym młoda kobieta nie ma żadnego wsparcia. Mąż który miał być ideałem mężczyzny, okazuje się w moich oczach totalnym, zależnym od opinii własnego ojca dupkiem.
Właśnie tutaj, w małym miasteczku rozwijała się idea konnej biblioteki, która faktycznie działała w latach 1935-1943. Kobiety samotnie przemierzały odległe górskie szlaki konno, aby dostarczyć książki do ludzi, mieszkających w najbardziej odległych miejscach. Zachęcając do czytania, zarówno dzieci jak i dorosłych. Niestety nie wszyscy podzielali ten entuzjazm. Oczytany człowiek, to przecież człowiek myślący, co więcej, to człowiek dopominający swoich praw. Pracując w bibliotece konnej kobiety nie tylko rozwoziły książki, ale spędzały ze sobą coraz więcej czasu, nawiązując głębokie przyjaźnie, rozmawiając o rzeczach ważnych, o swoich problemach, radościach. To historia nie tylko o odważnych kobietach, ale też o trudnych czasach kiedy musiały walczyć o swoje prawa. Dziś te prawa mamy. Szanujmy je!
Muszę przyznać, to jest jedna z najlepszych powieści Moyes, jakie dotychczas czytałam. Opowiada bowiem nie tylko o silnych, odważnych i niepokornych kobietach. Ale też miejscami o ponurej rzeczywistości tamtych czasów, o biedzie i rasizmie. Nie jest moim zdaniem przesłodzona, a wręcz przeciwnie- realna do bólu. Mnie absolutnie wciągnęła tak, że czytałam ją dosłownie wszędzie. Jest pełna emocji. Przenosi nas w końcu w czasy, kiedy kobiety dopiero zaczynały głośno mówić swoje zdanie i raczej nie spotykało się to z entuzjazmem.
Nie ukrywam, powieść Jojo Moyes „Światło w środku nocy” nieco mnie zaskoczyła. Znając już nieco twórczość Moyes, spodziewałam się, patrząc na okładkę, owszem powieści związanej z kobietami, ale przez myśl mi nie przeszło, że będzie to tak pięknie opowiedziana historia. Tak bardzo wyjątkowa i inna od jej pozostałych powieści,
Absolutnie warto. To powieść, która zostawia po przeczytaniu ostatniej strony nie tylko zapytania, co ja bym dziś zrobiła, gdybym się znalazła w takiej sytuacji jak Alice? Nie wiem. Albo wydaje mi się że wiem. To powieść, która miejscami czaruje, miejscami złości. Jest pełna emocji. Jest naprawdę wyjątkowa.
Dlatego, jeśli chcesz poznać historię Alice i innych dzielnych i niesamowitych kobiet, po prostu sięgnij po najnowszą powieść Moyes „Światło w środku nocy” i poznaj piękną historię miłości, przyjaźni i niesamowitej przemiany. Z nieśmiałej i cichej niewiasty, do niezależnej i silnej kobiety.