Ponieważ jakoś chłodno i nieco jesiennie się w moim mieście zrobiło, to pomyślałam sobie, że już czas na zupę nadszedł. Najlepiej gładką, kremową i szybką. Na przykład z kalafiora i jego liści. Przyznaję, nie wykorzystywałam jeszcze liści kalafiorowych, więc spróbuję. (Cena kalafiora to 2,40 zł za ładną i sporą główkę, co mi przynajmniej na 3 różne pomysły obiadowe spokojnie wystarczy). Jeszcze dorzucę trochę soczewicy, żeby zupa była bogatsza o składniki odżywcze, ok 35 minut roboty i gotowe.
składniki
- 2-3 różyczki kalafiora
- kilka liści kalafiorowych
- 1 marchewka
- 2- 3 łyżki soczewicy, której ceny gatunki i rodzaje zobaczysz tutaj
- 1 cebula
- 1 kromka chleba, takiego bardziej starszego niż świeżego
- oliwa, pieprz i sól** (**nie zauważyłam, że u mnie sól się skończyła, więc tym razem użyłam kostki warzywnej
- 1-2 łyżki jogurtu naturalnego
Jak zrobić? ogólnie to prosto i szybko – najpierw z kalafiora obrywam kilka sztuk liści, dodatkowo odcinam jeszcze z niego kilka różyczek. Resztę warzywa chowam do lodówki, będzie na inne pomysły. Myję wszystkie składniki i kroję je na mniejsze kawałki. (ziarenek soczewicy nie kroję już na mniejsze). Cebulę obieram i kroję w kostkę, natomiast marchewkę obieram i kroję po prostu na mniejsze kawałki. W średnim garnku rozgrzewam 2 łyżki oliwy, od razu doprawiam świeżo zmielonym pieprzem. Po chwili wrzucam cebulę i podsmażam ją tak przez ok 1- 2 minuty, ciągle mieszając. Teraz dodaję do cebuli resztę składników: soczewicę, liście i różyczki kalafiora, oraz marchewkę. Podsmażam je mieszając przez kolejne 2 minuty. A potem już zalewam wszystko ok 1,5 szklanki wody tak, aby przykryć całość składników. Garnek przykrywam i gotuję ok 25 minut, na koniec doprawiam solą (dzisiaj u mnie zamiast soli kostka warzywna) oraz pieprzem.
Całość gotuję jeszcze 5 minut. Lekko studzę, potem miksuje moim ulubionym blenderem na w miarę gładką masę. W czasie gotowania się zupy nie zapomnieć o grzankach! Czyli pokroić kromkę chleba na ok 1 cm kawałeczki i podsmażyć na suchej patelni. Uważać aby nie spalić ani patelni ani grzanek. I tyle. Dodałam jeszcze na talerz łyżkę jogurtu, śmietana też by mogła być. No i z małej ilości składników, całkiem dobra i gęsta kremowa zupa z liści kalafiora mi wyszła. No jeszcze tania do tego. Już wiem, że będę ją robić częściej- tak naprawdę to pierwszy raz wykorzystałam liście kalafiora! Jak poszperam w czeluściach Internetu głębiej, pewnie znajdę dla nich jeszcze wiele innych zastosowań. Smacznego!