Tak uczciwie przyznaję, że nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem kaczek. Nie tylko z uwagi na cenę, która lekko przekracza moje zwyczajowe minimum, ale dla mnie tam jakoś mało mięsa jest. Jednocześnie smakuje wyjątkowo, więc czasami się jednak skuszę. W wyobraźni, zapewne nie tylko mojej, kaczka- to ta pieczona w całości, oczywiście najlepiej z jabłkami. I taki w sumie miałam plan- kupić i upiec całą, a z tego co później ewentualnie zostanie, dopiero przygotować pierogi. Ale z drugiej strony, przecież można kupić od razu kaczkę w kawałkach. Dlatego, nie namyślając się zbyt długo, kupiłam dwa opakowania szyjek i skrzydełek kaczych z zamiarem przygotowania farszu do pierogów. Wyjątkowych pierogów, bo z przecież z farszem z pieczonej kaczki i jabłek. Kupionych kawałków było tak z 900g, ale po obróbce zostało tyle ile zostało.
Składniki:
- 320 g upieczonego mięsa z różnych kawałków kaczki (u mnie akurat skrzydełka i szyje)
- 2 jabłka
- 1 łyżeczka oleju
- sól, pieprz, majeranek
- 2 ząbki czosnku
- oraz składniki ciasta pierogowego: ( ok. 0,5 kg mąki pszennej wymieszanej z kilkoma łyżkami mąki jaglanej, 3 łyżki masła, ciepła woda i sól)
Pierogów nie było już miesiącami, a takie z kaczką to nawet pod wersję niecodzienną, a raczej bardziej świąteczną podchodzą. Składników farszu jest niewiele, właściwie tylko kaczka i jabłka. Ja użyłam kupione kawałki, ale zawsze można wykorzystać to, co zostanie z tej upieczonej w całości. Mięso najpierw przyprawiam, mieszam i zostawiam w lodówce na mniej więcej godzinę. Oleju dodaję niewiele, tylko dlatego, żeby się przyprawy lepiej rozprowadziły. Rozgrzewam piekarnik do 200 stopni, między kawałki mięsa wkładam ząbki czosnku oraz pokrojone na części jabłko razem ze skórą, ale bez pestek.
Dwie godziny w piekarniku, mniej więcej w połowie pieczenia obracam mięso i polewam wytopionym tłuszczem. Pachnie obłędnie! Właściwie gotowe, jeszcze tylko wystudzić, przygotować do zmielenia, wcześniej pozbawiając wszelkich kości. Mozolna to czynność, szczególnie w przypadku szyi, więc następnym razem ułatwię sobie życie- kupując jednak tylko nogi i skrzydełka. Mielenie zajmuje parę minut. Przy okazji, absolutnie nie polecam wrzucać pieczonego jabłka do zmielenia, ponieważ to nieco zamula maszynkę, zupełnie niepotrzebnie. Dlatego po chwili, resztę jabłek dodaję prosto do zmielonego już mięsa. Gotowe.
Przygotowanie ciasta pierogowego zajmuje mi kilka minut, mieszam na stolnicy nożem przygotowane składniki, wyrabiam i zostawiam do odpoczynku przykryte ściereczką. Pozostaje ulepienie pierogów. W miarę cienko rozwałkowuję ciasto i wycinam kółka mniejszą szklanką niż zazwyczaj. Tego farszu jednak trochę mało wyszło. Nie doprawiłam mięsa już po upieczeniu, wiec wyszły owszem smaczne, całkiem wyjątkowe, ale jak to przyjaciółka stwierdziła – bardzo delikatne. Minimum składników- a naprawdę dobre. Zdecydowanie pierogi z pieczoną kaczką i jabłkami będą częściej. Swoją drogą miałam obawy, czy takie połączenie w pierogach się sprawdzi, zupełnie niepotrzebnie. Pierogi z takim farszem są pyszne, delikatne, zdecydowanie warte czasu przygotowania, który krótki nie jest. W sumie wyszło ok 60 pierogów. Pierogi w wersji bezglutenowej – ciągle w trakcie dopracowywania, w końcu się uda!