Właściwie patrząc na ilość czosnku jaki u siebie dodałam czyli dwie zgrabne główki, to bardziej jest to pasta czosnkowo – paprykowa.
Ja akurat lubię czosnek, a taki pieczony jest zupełnie inny, bardziej delikatny, pozbawiony charakterystycznego zapachu, taki idealny do wszelkich past kanapkowych.
Składniki:
- 3 niewielkie zielone papryki
- 2 główki czosnku
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- sól, pieprz
- kilka liści rukoli
Sezon paprykę trwa, więc nie odmawiam sobie potraw z jej dodatkiem. Moje papryki były zdecydowanie za małe, aby je wypełnić dowolnym farszem i upiec, stąd znalazły swoje przeznaczenie w wersji zielonej pasty. Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni Celsjusza, w międzyczasie, przygotowuję potrzebne składniki. Czosnek pozostawiam w łupinkach, ale paprykę przekrawam, wyjmuję z niej gniazda nasienne. I to właściwie tyle z przygotowań.
Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę w piekarniku przez 30 minut. Przyznaję, że ten czosnek to spokojnie mogłam wyciągnąć z piekarnika tak z dziesięć minut wcześniej. Czekam, aż upieczone składniki lekko ostygną, chwilę później paprykę kroję na mniejsze kawałki, a czosnek jest na tyle miękki, że mogę go wyciskać , zamiast obierać z łupinek. Te dziesięć minut krócej w piekarniku jednak było ważne. Przy następnym pieczeniu czosnku postaram się nie zapomnieć, że potrzebuje on niewiele czasu w piekarniku. Dodaję trzy łyżki oliwy, doprawiam solą i pieprzem. Jeszcze rukola. Miksuję blenderem na gładko przez chwilę na najwyższych obrotach. Zielona pasta z pieczonej papryki i czosnku jest gotowa. Banalnie prosta w przygotowaniu, idealna jako dodatek do chipsów czy surowych warzyw, jako smarowidło do kanapek czy naleśników. Jest cudnie zielona i absolutnie pyszna. Dodatkowo wegańska i bezglutenowa.