Antygrypina
Jesień rozpoczęła się u mnie tradycyjnie katarem i lekkim przeziębieniem. Właściwie już oczami wyobraźni widziałam siebie z perspektywą niemówienia i wizytą u lekarza, oraz sporą ilością różnych leków. I jak zwykle dwa tygodnie chorowania, kichania, kaszlenia. Nic przyjemnego, ale tak mam rok w rok, więc w sumie trochę się już przyzwyczaiłam.
Ale tym razem szperając w necie po hasłach z serii „jak się nie dać przeziębieniom” itp. trafiłam na nazwę antygrypina, o której wcześniej nie słyszałam. Owa antygrypina przedstawiana jest jako domowy przepis na to, jak to się nie dać chorobie. Podeszłam do tego jakoś bez entuzjazmu, bo poza szumną nazwą i sporą dawką witaminy C w składnikach nic specjalnego nie widzę, ale skoro piszą, że działa, to zaryzykuję i ja. Spróbować nie zaszkodzi, najwyżej efektu żadnego nie będzie. Inspirację i bardzo dokładny przepis, który można właściwie dowolnie modyfikować wyszukałam sobie na tym blogu
Poczytałam, pomyślałam i postanowiłam zaryzykować wykonanie. W różnych wersjach i proporcjach zaczęłam sobie robić takie witaminowe antygrypiny, które popijałam sobie codziennie przez kilka dni. Efekt? Gdzieś tam katar jeszcze jest, ale czuje się znacznie lepiej. I co najważniejsze nadal mówię, prawie nie kaszlę i choroby jakoś nie ma. Jest dobrze!
Jak ogólnie wiadomo, wszystko z czosnkiem smakuje lepiej więc i ja zdecydowanie wybieram tą wersję ze sporą ilością czosnku i imbiru. Czasami, aby zniwelować bardzo dużą dawkę czosnku, dodaję jeszcze natkę pietruszki, wtedy całość ma śliczny, zielonkawy kolor. Moją ulubioną wersję czyli z połową główki czosnku stosuję jednak tylko wtedy, kiedy nie planuje nigdzie wychodzić. A na co dzień, kiedy wychodzę do ludzi po prostu omijam czosnek w przepisie zastępując go sporą dawką imbiru.
Składniki:
- 1 grejpfrut
- 1 pomarańcza
- 1 cytryna
- 4 ząbki czosnku ( lub więcej)
- korzeń imbiru w ilości dowolnej
- 2-3 łyżki miodu
- woda
Przygotowanie antygrypiny jest proste, szybkie i nieskomplikowane. Wszystkie cytrusy umyć, obrać i wrzucić do dowolnego naczynia miksującego. Imbir i czosnek obrać, pokroić na mniejsze kawałki i dodać do cytrusów. Na koniec dodać trochę wody i 1- 2 łyżki miodu. Czasami zapominam o dodaniu wody, wówczas powstaje bardzo gęsta mikstura, która owszem mi smakuje najbardziej, ale wtedy bardziej nadaje się do wyjadania łyżką niż do picia.
Całość składników dokładnie zmiksować a potem tylko pić. Cudownie poprawia samopoczucie, orzeźwia i daje kopa. I chyba faktycznie coś ma w sobie anty chorobowego, bo nadal mnie nie wyłożyło. Warto więc czasami takiego kopa witaminowego sobie zafundować. Nawet myślę, że częściej niż tylko wtedy, kiedy mnie choróbsko jesienne czy wiosenne łapie, bo naprawdę całkiem smaczna ta antygrypina jest.