Kotlety mielone, przynajmniej w moim wydaniu to sposób na magiczne zwiększenie posiłku z niewielkiej ilości mięsa. Czasami dodaję do nich bułkę namoczoną w mleku, czasami mieszam z soczewicą. A dzisiaj wpadło mi na myśl połączenie mięsa mielonego z kaszą jaglaną. I dla odmiany, nie usmażenie, a upieczenie tych kotletów. Będzie bardziej dietetycznie. Do tego micha zielonej sałaty.
Składniki:
- 120 g mięsa mielonego
- 80 g kaszy jaglanej
- 1 cebula
- 1 jajko
- bułka tarta
- sól, pieprz, majeranek
Kaszę jaglaną gotuję w posolonej wodzie, tak z 10 minut, po czym odstawiam na sitku do przestygnięcia. Obraną cebulę kroję w drobną kostkę. Podsmażam ją na patelni na 2 łyżkach oleju. W międzyczasie rozgrzewam piekarnik do 180 stopni Celsjusza, a mięso mieszam w misce z podsmażoną cebulą oraz jajkiem. Dodaję stopniowo po łyżce kaszy i mieszam. Miałam nadzieję, że obędzie się bez dodania bułki tartej, ale nie wyszło. Masa składająca się tylko z mięsa, kaszy i jajka, absolutnie nie lepiła się. Dodałam więc dwie, ale za to dość kopiate łyżki bułki tartej. Wymieszałam, doprawiłam solą, pieprzem i majerankiem. Zwilżonymi dłońmi formuję kotleciki i obtaczam je tylko w bułce tartej. I to był mój błąd. Tak przygotowane kotleciki układam na wyłożonej papierem blasze do pieczenia. I do nagrzanego piekarnika na 30 minut.
W międzyczasie przygotuję sobie zaplanowaną wcześniej michę sałatki.
Składniki:
- 1/2 kapusty lodowej
- garść liści jarmużu
- 10 brukselek
- 1 pietruszka
- posiekana natka pietruszki
- sól, pieprz, oliwa
- sok z cytryny
Sałatka jest szybka i smaczna, a na dodatek idealnie pasuje do moich pieczonych kotlecików. Liście kapusty opłukuję i rwę na drobniejsze kawałki, brukselki obieram z wierzchnich liści i kroję na cienkie kawałki. Tak na wszelki wypadek opłukuję jeszcze na sitku. Pietruszkę obieram, kroję na mniejsze kawałki. Na patelni rozgrzewam olej i wrzucam brukselkę. Kilka minut później pietruszkę. Podsmażam razem tak ok. 5 czy 8 minut. Natkę pietruszki siekam. Jarmuż przelewem wrzątkiem, siekam drobniej. Pozostaje połączyć składniki. Skrapiam całość wyciśniętym sokiem z cytryny. Doprawiam solą, pieprzem i 2 łyżkami oliwy. Micha zieleniny jest gotowa.
Moje kotlety potrzebowały jeszcze dodatkowe 20 minut, bo cały czas miałam wrażenie, że ta bułka tarta na nich jest surowa. W smaku okazały się pyszne, a już na pewno odchudzone od tradycyjnie smażonych mielonych. Co ciekawe, przy użytych prze mnie proporcjach, mięso w tych mielonych jest nawet całkiem wyczuwalne. Ale następnym razem przygotuję je bez obtaczania w bułce tartej. Nie wiem, może trzeba je było wcześniej w jajku rozbitym zanurzyć? Albo na każdy kotlet położyć kawałek masła? Ale wtedy trochę lipa z ich zamierzonej wersji dietetycznej. Cholera wie, ale dobre są i to najważniejsze. A że nie są idealne, co zrobić. Nie popełnia błędów tylko ten, co nic nie robi.