
Tak w ramach eksperymentów kulinarnych różnych, postanowiłam zakupić mleko sojowe, a właściwie to nie mleko a raczej napój sojowy i sprawdzić jak smakuje, czy się nadaje np. do naleśników albo do płatków śniadaniowych- czy to jednak wyrzucone pieniądze. Wybierając opakowanie – nie kierowałam się żadną marką konkretną- po prostu patrzyłam na listę składników, aby nie była zbyt długa i dodatkowego cukru na niej żeby nie było. Owszem cenowo w porównaniu do mleka zwykłego sporo drożej wychodzi, między 4,99 a 8,99- np. tutaj można ceny porównać od razu, ale ponieważ kuchnię swoją trzeba w jakiś sposób urozmaicać, więc zaryzykowałam i zabieram się szybko za moje naleśniki owsiane, na sojowym mleku zrobione
składniki
- 1 szklanka maki owsianej
- 1 szklanka napoju sojowego
- 1/2 szklanki wody
- 2 łyżki oleju
- 1/2 łyżeczki soli
- olej do smażenia
Składniki ciasta wymieszałam, ale uwaga, tym razem nie dość, że postanowiłam zrobić sobie naleśniki na mleku sojowym, to jeszcze bez dodatku jajka- szaleć to szaleć. Takie całkowicie wegańskie naleśniki będą. I bezglutenowe na dodatek. Zrobione ciasto odstawiłam na bok, ale ponieważ wydawało mi się zbyt rzadkie, to dodałam jeszcze mąki, teraz zrobiło się za gęste – to dodałam jeszcze 1/2 wody. Jakiś czas temu- dodawałam koniecznie mineralną- teraz jak mam, to dodaję mineralną, jak nie mam- to kranówę. Tak sobie myślę, że gdybym zostawiła i nie kombinowała, to proporcje początkowe były ok. Ale mnie w naleśnikach jakoś tak korci, żeby tu dosypać tam dolać. Na szczęście po wymieszaniu, ciasto naleśnikowe wygląda całkiem dobrze.

Czas na smażenie, oczywiście nie rozgrzałam zbyt patelni, w związku z czym, z pierwszego naleśnika nie wyszło nic – trafił do kosza. Teraz patelnia jest już odpowiednio rozgrzana, posmarowana olejem i jest dobrze. Trzeba je delikatnie obracać, ale daję rade. Naleśniki smażę po ok 3-4 minuty z jednej strony, natomiast po obróceniu skracam czas smażenia do 1-2 minut.
Zauważyłam, że te naleśniki owsiane smażą się dłużej niż standartowe, ale mam wrażenie, że i moje ciasto nieco grubsze jest. Pozostałe naleśniki na szczęście smażą się bez problemu.
Po 30 minutach moje dzisiejsze bezglutenowe śniadanie jest gotowe, naleśniki zwijam bez problemu , nie łamią się przy tym, są delikatne i nieco inne w smaku , myślę że zarówno mleko sojowe płatki owsiane miały to to swój wpływ- ale subiektywnie powiem, że są całkiem niezłe. Ja swoje naleśniki smaruję domowymi duszonymi jabłkami- dzisiejsze śniadanie w wersji na słodko. Oczywiście, dodatek do nich może być zupełnie dowolny. ( I dodam, że 6 niewielkich naleśników mi się udało zrobić).


Czytałam takie informacje, że bez jajka naleśników zrobić się nie da, oraz jak już się da, to jest to bardzo trudne. Otóż nie prawda, owszem da się i na dodatek wychodzą całkiem niezłe. Polecam testować samodzielnie, bo warto.
Na pewno takie naleśniki sojowo-owsiane wegańskie zagoszczą w moim jadłospisie na dłużej, tak jak i napój sojowy również, może nie za często, ale na pewno od czasu do czasu.
