Pierwotnie miała być na śniadanie absolutnie leniwa owsianka, ale po otwarciu lodówki okazało się, że mleko owszem jest, ale za mało, żeby nim płatki z owocami zalać. Jogurtu też jakoś mało. Ale przypomniałam sobie, że kiedyś po prostu placki z kaszy robiłam w takiej sytuacji. No to masz- kasza jest- jaglana, jajko jakieś też. I nawet owoce. Czyli placki z kaszy jaglanej zamiast owsianki na śniadanie dzisiaj.
składniki:
- 4 łyżki kaszy jaglanej
- 1 jabłko
- 2 łyżki mąki orkiszowej
- 1 jajko
- sól, pieprz
- olej
oraz opcjonalnie
- 1 pomarańcza
- 1 mały jogurt naturalny
Placki z kaszy jaglanej zawierają mało składników, a przy okazji są miłą odmianą śniadaniową. Od klasycznych kanapek, czy owsianki. Idealne na pustki w lodówce. Do przygotowania w mniej niż 20 minut.
Kaszę jaglaną gotuję w posolonej wodzie, 10 minut. Jabłko w międzyczasie obieram i ścieram na tarce. Odciskam od razu z nadmiaru wody.
Po ugotowaniu, kaszę przelewam zimną wodą, aby szybciej mi wystygła. Dodaję do niej jajko, starte jabłko oraz 2 łyżki mąki. Wybrałam orkiszową akurat, bo taką obecnie mam. Doprawiam solą i pieprzem. Mieszam. Nakładam łyżką na rozgrzaną z olejem patelenię, kształtując placki, smażąc je po kilka minut z każdej strony. Po usmażeniu wędrują na chwilę na ręcznik papierowy, aby je pozbawić nadmiaru tłuszczu. Zjadam jeszcze na ciepło, z dodatkiem pomarańczy, polane jogurtem.
I całkiem dobre te placuszki jaglano- jabłkowe wyszły. Takie niby słodkawe połączenie, ale u mnie jeszcze do zaakceptowania. Przygotowane z niewielu, ogólnie dostępnych składników i do tego zupełnie tanie. Z tych proporcji wyszło mi 7 sztuk niewielkich placuszków. Mogłoby by być na dwa razy, ale okazały się za dobre, żeby je zostawiać. Kto by pomyślał- kasza jaglana i jabłko. A jednak.