Niby wiosna, a niedawno przecież śnieg spadł. Dziwna ta wiosna w tym roku, zresztą podobnie jak wszystko. Mam cichą nadzieję, że następnej wiosny świat już wróci do normalnego, a nie zamaskowanego i pełnego izolacji i dezynfekcji życia. Ostatnio tęsknię za prostymi rzeczami. Na przykład za tym, żeby normalnie spotkać się w ukochanej od lat tawernie, żeby wypić minimum jedno piwo z przyjaciółmi, żeby zaplanować wypad w góry, czy minimalnie jeden rejs w roku. Czy ot pomarudzić barmanom. Czekam. Niecierpliwie. Czas pokaże, jak długo będę czekać, bo jeszcze nie wiem.
Tymczasem, w ramach oczekiwania na normalność przeglądam lodówkę i widzę, że zieleniny wiosennej sporo się uzbierało. Jakaś część pęczku czosnku niedźwiedziego, główka młodej kapusty czy pozostałości liści rzodkiewki po przygotowywanym ostatnio pesto. Najłatwiej byłoby pokroić, wymieszać i zrobić sałatkę. Pełną optymistycznej wiosny i zieleniny. I tak zrobię.
Składniki:
- 1/2 główki młodej kapusty
- 150 g naturalnego tofu
- 2 średniej wielkości buraki
- 1 łyżka nasion słonecznika
- kilka liści rzodkiewki
- kilka liści czosnku niedźwiedziego
- resztki natki pietruszki
- pieprz, sól, przyprawa garam masala
- oliwa z oliwek
- sok z cytryny
- sos sojowy
Wiosenna sałatka z zieleniną z lodówki, będzie nie tylko oczyszczaniem lodówki z zieleniny, ale wykorzystam też naturalne tofu oraz buraki. Początkowo miały być pieczone, ale one są tak pyszne, że jak je upiekłam, to zdecydowaną część zjadłam od razu, a do sałatki został mi tylko jeden. Dodałam więc surowego. Przecież nie będę piekła jednego małego buraka. Jeszcze nie zwariowałam, przynajmniej aż tak.
Młodą kapustę pokroiłam na mniejsze części, opłukałam zimną wodą i zostawiłam na sitku. Do mojego ostatniego buraka pieczonego, dodałam surowego i użyłam blendera do pokrojenia ich ma male kawałki, uważałam, aby nie zrobić z nich miazgi. Tofu odcisnęłam z wody, na tyle mocno, że z opakowania 180 g zostało 150 g. Pokrojone na kawałki, zamarynowałam w oliwie z dodatkiem sosu sojowego, soku cytryny i przyprawy garam masala. Zostawiłam w lodówce na godzinę. Później usmażyłam z obu stron, na koniec odcisnęłam na ręczniku papierowym z nadmiaru tłuszczu.
Właściwie koniec, wystarczy wszystko wymieszać, doprawić oliwą, solą i pieprzem. Wiosenna sałatka z dodatkiem tofu i buraków jest całkiem dobra, mimo moich początkowych obaw o połączenie buraka pieczonego i surowego. Zupełnie nie potrzebnie. A dodatek tofu uzupełnia całość, zwiększając jej sytość. Sałatka byłaby szybka, jeśli nie liczyć marynowania tofu i pieczenia buraków. Zauważyłam, że to małe, niepozorne tofu małymi krokami wkracza do mojej kuchni, podobnie zresztą jak liście rzodkiewki. I zupełnie nie będę protestować, że tak się dzieje.