Ja zupełnie nie wiem dlaczego tak jest, ale praktycznie zawsze, kiedy przygotowuję dowolne gołąbki, to zostają mi liście kapusty, z których już się zazwyczaj nie da zrobić gołąbków. Albo inaczej- niby da się, ale trzeba się bardziej nagimnastykować w zwijaniu, a mnie nie zawsze się chce takie kombinacje robić. Liście są zazwyczaj albo nieco dziurawe albo za małe. Tym razem, z przygotowywania gołąbków bez dodatku mięsa- zostało mi dodatkowo farszu. Szybka decyzja- resztkowe placki po gołąbkowe.
Składniki:
- kilka sparzonych liści kapusty
- resztki farszu: z tofu wędzonego, cebuli i kaszy jaglanej
- olej do smażenia
- 3 jajka
- bułka tarta
Farsz do przygotowywanych wcześniej gołąbków jest tutaj, więc tak naprawdę, to niewiele pozostało do działania. Liście kapusty kroję w dość drobne kawałki, dodaję resztki mojego farszu, dosłownie kilka łyżek. Mieszam, ale początkowo wszystko rozpada mi się w rękach. Dodaję więc 2 łyżki bułki tartej oraz dwa jajka Zdecydowanie lepiej. Teraz już wilgotnym dłońmi formuję niewielkie placuszki, które obtaczam w roztrzepanym jajku i bułce tartej.
Smażę na patelni z mocno rozgrzanym olejem, po kilka minut z każdej strony. Nie rozwalają się po usmażeniu, smakują całkiem nieźle, jak na coś przygotowywane z resztek, jakie zostały z innego obiadu. Jako pomysł na obiad, czy do zabrania na wypad za miasto, albo w góry, w formie kanapki z dodatkiem musztardy. Kosztowo- zupełnie minimalnie.