Korniszony

Korniszony. Małe ogóreczki na jeden kęs, wprost idealne na imprezę, czy drobną przekąskę do przegryzania między posiłkami, albo po prostu na kanapki. Kalorii prawie wcale. Można kupić, ale i można zrobić. Ja przyznaję się, nie robiłam ich jeszcze nigdy, ale zostałam uszczęśliwiona kilkoma kilogramami średnich i małych ogórków, więc postanowiłam je przygotować. Przepisów na ich zrobienie mnóstwo, każdy inny. Jeden przepis podaje zalewać zimną zalewą i potem gotować, a inny,  że jednak  zalewać gorącą i nie gotować.  Dlatego, podany przepis na korniszony jest przepisem rodzinnym, który dostałam po przewertowaniu paru książek kucharskich i internetu.

Do każdego z wyparzonych wcześniej słoików wkładamy:

  • kilka plasterków surowej marchewki
  • 1 ząbek czosnku
  • kawałek korzenia chrzanu
  • 3 ziarna ziela angielskiego
  • 1 liść laurowy
  • 1 łyżka gorczycy

Do nich układamy dokładnie umyte ogórki wybierając JAK najmniejsze. Układamy je tak ciasno jak to możliwe, a wierzch przykrywamy gałęzią kopru. Jeszcze pozostaje do przygotowania główny składnik, czyli zalewa do moich korniszonów.

Proporcje zalewy są na przygotowanie jednego, 0,9l słoika

  • 2 szklanki wody
  • 5 łyżek octu
  • 1 łyżka soli niejodowanej
  • 3 płaskie łyżki cukru

To jest teoria, ale kto robi jeden słoik korniszonów? To teraz trzeba proporcje odpowiednio zwiększyć. Ja przygotowałam sobie 13 różnej wielkości słoików, (0,9 l i 0,45), więc podane proporcje zwiększyłam x8.  Idealnie.

Wszystkie składniki zalewy wymieszałam w garnku, zagotowałam. Oczywiście, jak zwiększyłam sobie proporcje to okazało się, że mój garnek na 16 szklanek wody jest za mały jednak. Po zagotowaniu wystudziłam i zalałam przygotowane wcześniej ogórki, dokładnie zamknęłam. Przygotowałam sobie większy gar z letnią wodą. Dodam, że przygotowałam od razu dwa, z uwagi na różnej wielkości słoiki. Na dno daję bawełniany ręcznik, aby mi się słoiki nie poobijały za bardzo. Krótko gotuję- te mniejsze słoiki 5 minut od zagotowania, a większe 8 minut. Wyjmuję z wody od razu, aby ich przypadkiem nie ugotować. Korniszony wyglądają bardzo apetycznie, zostawiłam je na blacie na dwa tygodnie, później się będę nimi delektować. Część z nich, mam nadzieję zostanie na jesień czy zimę. Otworzyłam. Cholera dawno nie jadłam tak dobrych korniszonow! Lekko twarde, lekko ostre. Pyszne! Jak już wiem, korniszony są takie proste w przygotowaniu, obiecuję je sobie robić zdecydowanie częściej.

Dodaj komentarz