Dynia. Jesienne warzywo, kryjące szereg w sobie możliwości przygotowania Dotychczas próbowałam nie tylko klasycznie zupy dyniowej ale i naleśników czy nawet pierogów. I tak co sezon jesienny odkrywam nowe połączenia. Tym razem przyszedł mi do głowy nieco wegański obiad, pod warunkiem użycia bez jajecznego makaronu na koniec. Ja użyłam zwykłego, ale sam sos to co innego.
Składniki:
- 130 g puree z pieczonej dyni
- 1 kostka tofu naturalnego
- 6 łyżek mleka kokosowego
- kilka liści jarmużu
- 2 ząbki czosnku
- sól, pieprz, papryka wędzona
- oliwa
- sos sojowy
Tak się złożyło, że puree z pieczonej dyni mam akurat gotowe, więc zamiast przygotowywać je ponownie- wykorzystuję własnego gotowca. Gdybym nie miała jednak- to pokrojoną w kawałki dynię ułożyłabym na blasze i przez 25 minut piekła w 180 stopniach Celsjusza, a potem zmiksowała.
Kostkę tofu osuszam w papierowym ręczniku, kroję na mniejszą, nie zawsze idealną kostkę. Mieszam z paroma łyżkami sosu sojowego, 1 łyżką oliwy, pieprzem i papryką wędzoną, po czym odstawiam na mniej więcej godzinę do lodówki.
Do zmiksowanej, upieczonej dyni dodaję kilka łyżek mleka kokosowego, pokrojony w plasterki czosnek, a całość doprawiam solą i pieprzem. Miksuję w wysokim naczyniu.
Pokrojone i lekko zamarynowane tofu w międzyczasie wrzucam na rozgrzaną z łyżką oliwy patelnię, podsmażam mieszając przez dobrych kilka minut. Po chwili- dodaję zmiksowaną dynię z mlekiem kokosowym, mieszam przez chwilę, a na koniec zamiast natki pietruszki, dorzucam posiekane drobno liście jarmużu. Jeszce kilka minut na patelni i gotowe.
Mieszam z ugotowanym parę minut wcześniej makaronem, u mnie akurat spaghetti. Z połączenia pieczonej dyni i mleczka kokosowego powstał delikatny, aksamitny sos. Z kawałkami tofu. Prosty i absolutnie pyszny. I na dodatek wegański po całości.