I znowu wariacja na temat tofu, tym razem nie naturalne, a wędzone. W kuchni chińskiej tofu używane jest dosyć często, to ja się też jakoś specjalnie nie będę bronić. Za- przemawia niewielka ilość kalorii, do tego spora ilość białka i zero tłuszczu. Przeciw- jest jakieś takie nijakie. Ale ponieważ ja powoli przestaję się mieścić w mój ulubiony sztormiak, to jednak wrzucam tofu do swojej kuchni. Może nie za często, ale na pewno częściej, niż kiedyś.
Składniki:
- 100 g kaszy pęczak
- 90 g wędzonego tofu
- 2 cebule
- 2 łyżki sosu sojowego ciemnego
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki oleju do smażenia
- natka pietruszki
- sól, pieprz
- 1 łyżka wody
Takie mega proste połączenie. Czas przygotowania, to właściwie tylko czas gotowania się pęczaku. Co prawda w pierwotnym założeniu miał być twaróg, ale akurat nie mam, a wędzone tofu czeka już od dawna na jakiś pomysł.
Tofu odciskam dokładnie w bawełnianej ściereczce, pozbywając się nadmiaru wody. Pachnie zupełnie jak wędzony oscypek. Nie jestem do końca przekonana do tego, co mi wyjdzie z takiego połączenia, więc używam tylko połowy kostki, tak na wszelki wypadek. A jak nie będzie zjadliwe? To całej szkoda.
W każdym razie- odciśnięte, wędzone tofu kroję w mniejszą kostkę, odstawiam. Cebulę obieram i również kroję kostkę. Czosnek siekam na cienkie plasterki.
Pęczak najpierw opłukuję, a potem gotuję w osolonej wodzie przez 30 minut. Podczas ostatnich 10 minut gotowania się kaszy- na rozgrzanej z 2 łyżkami oleju patelni, podsmażam cebulę. Po chwili- dodaję kawałki wędzonego tofu. Doprawiam pieprzem i 2 łyżkami sosu sojowego. Podsmażam razem przez kilka minut, na koniec dodaję czosnku. Ponieważ całość wydaje mi się zbyt gęsta- podlewam łyżką wody.
Ugotowaną kaszę mieszam z podsmażonym tofu, cebulą oraz czosnkiem. Posypuję natką pietruszki. Muszę przyznać, że pęczak z wędzonym tofu jest zaskakująco smacznym daniem. W sumie spokojnie mogłam wykorzystać od razu całą kostkę tego tofu. Wygląda owszem nieźle, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że smakuje jak wędzony oscypek w sosie sojowym. Ale może ja się nie znam. Ale dobre i tak. Na pewno na plus przemawia szybkość w przygotowaniu oraz niewiele kalorii. Jednak zdecydowanie, tofu naturalne podchodzi mi bardziej. Zostało mi jeszcze pół kostki tofu wędzonego- zastanowię się jeszcze jak ją wykorzystać.