Subiektywnie o Festiwalu Shanties 2021

Był rok 1994, czyli dość odległe czasy liceum, a tym samym różne szalone pomysły w głowie. Jakoś właśnie wtedy, przyjaciółka namówiła mnie na organizowany w Krakowie Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej, wspominając, że absolutnie warto być. Tylko, jakoś tak się niefortunnie złożyło, że wówczas na niego nie dotarłam, ponieważ się rozchorowałam. Na pocieszenie, dostałam plakat z Shanties 1994, który wisiał na mojej ścianie przez kolejne lata.  Obiecałam sobie wówczas, że w kolejnym roku pójdę. Poszłam rok później i po prostu zakochałam się w tym festiwalu. I tak się staram bywać. Wiadomo, czasami wypada jakiś rejs, kasa na bilety nie zawsze  zdąży się uzbierać czy choróbsko dopada nie w tym terminie co trzeba. Ale na palcach jednej reki, mogę policzyć te lata, kiedy mnie na Festiwalu szanties nie było.

Subiektywnych wspomnień z festiwalem Shanties jest cała masa, a to radosne, tłumne wspólne tańce pod sceną na KS Korona,  a to informacja o bombie w budynku,  wychodzenie w koszulkach w lutym na zewnątrz, bo kurtki w tłumie już się nie zdążyło zabrać. A potem zdziwienie, że och jakieś zapalenie oskrzeli. Wspólne śpiewy do rana, spotkania najpierw na koncertach przez kilka dni, potem w tawernie, najczęściej do białego rana, ku naszej wielkiej radości, aczkolwiek ku mniejszej radości barmanów. Długie rozmowy o rzeczach ważnych i zupełnie nieistotnych pierdołach z dawno niewidzianymi ludźmi. Nie widzimy się cały rok praktycznie, a na festiwalu staramy się bywać. To już chyba przyzwyczajenie. Kiedyś dla radosnych tańców w tłumie pod sceną, teraz dla rozmów i śpiewów w klimacie żeglarskich i morskich pieśni, chociaż nie mam nic przeciwko dalszej tradycji wspólnych tańców.

Od kilku lat pojawiła się również kolejna tradycja, śpiewania tłumnie klasycznych, tych najbardziej znanych szant na płycie Rynku Głównego w Krakowie.  Uwielbiam ten ostatni weekend lutego, kiedy przez kilka mój Kraków tętni tym festiwalem. Na oficjalnej stronie organizatora, tj. Fundacji Hals- można przeczytać pełną historię festiwalu shanties, czyli jak to się wszytko zaczęło

Co roku na scenach widzę i czekam cały rok na znane i kochane  zespoły, do tego trochę nowych, młodych debiutantów. Mój festiwal. Pogoń za biletami zaczyna się jakoś w listopadzie. Kochany od lat. Kiedy nie mogę na nim być, to szlag mnie trafia. Z czasem zmienia się, rozwija. W ciągu tych 40 lat zmieniają się miejsca koncertów, czasami na lepsze, czasami na gorsze, kwestia perspektywy.  To jest taki ostatni weekend lutego, na który sobie pieniądze odkładam już kilka miesięcy wcześniej, a podczas festiwalu zupełnie nie oszczędzam.

I były wielkie plany na 2021, na ten okrągły, Czterdziesty Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej.  Jacy zagraniczni goście się tym razem pojawią, z kim się zobaczę i z kim będę zdzierać gardło na koncertach i Tawernie. Plany i marzenia.  A realność powiedziała nie. Trwająca cały czas pandemia,  która niszczy wszystkie plany.  Przez kilka miesięcy niepewność czy festiwal będzie  wersji zdalnej- czy jednak się jak co roku spotkamy. Organizatorzy kombinują i myślą, jak to zorganizować.  Z jednej strony bezpieczeństwo, zakazy spotkań, z drugiej to jednak rocznicowy festiwal. My czekamy cierpliwie, ale z miesiąca na miesiąc już bez planów, bez nadziei.

I Jest. Pod wszystko mówiąca nazwą „W Sieci”.  Festiwal tym razem inny, wyjątkowy jubileuszowy, jednak zorganizowany całości w sieci. Ale jednak jest,  to jest najważniejsze!!! Tak jak wszystko od dłuższego czasu online.  Kilkanaście godzin koncertów, chociaż bez tradycyjnych spotkań w tawernie, ale będą. Trudna decyzja i trudna organizacja. Cztery dni dni XL Festiwalu „W sieci” Oczywiście w spotkaniach przed monitorami w mniejszych gronach niż klasycznie, ale jednak udało się. Studia transmisyjne zainstalowane w  kilku polskich miastach polskich i zagranicznych. Niesamowite, wyjątkowe cztery dni, z chatem podczas koncertów na żywo.

Teraz, po tych kilku dniach z szantami w sieci, po raz kolejny wiem, że niemożliwe nie istnieje, ale jednak bardzo nie chciałabym, żeby takie imprezy były online. Rejs na Zawiszy, owszem zrobiliśmy online, festiwal Shanties też, ale czekam niecierpliwie, aż życie wróci do normalności. Wielki szacun, gratulacje i wielkie podziękowanie dla organizatorów i wykonawców, że w tak trudnym okresie, jednak udało im  zmobilizować i  zorganizować mój kochany Festiwal  i do tego zorganizować go absolutnie wyjątkowo. Większość koncertów prowadzona była na żywo, niektóre tylko, z uwagi na brak możliwości technicznych- nagrane wcześniej, specjalnie na Festiwal.

Ku zaskoczeniu- festiwal był udostepniany na platformach w sieci nieodpłatnie, jednak jeśli ktoś czytający oglądał, komentował, razem przed monitorem śpiewał i uczestniczył, to i możliwość dorzucenia grosza została udostępniona.

Złotówki na ich radosne wydawanie podczas festiwalu  i wspólne zdzieranie gardła w 2024 roku już czekają, a bilety jeszcze do nabycia o tutaj: https://www.shanties.pl/shanties-2024/bilety

I już czekam, bo klasyczna forma festiwalu jednak jest tym, za czym  tęsknię najbardziej.

Dodaj komentarz