„TOPR, żeby inni mogli przeżyć”

Całkiem niedawno wpadłam do jednej z księgarń, szukając na swój prezent urodzinowy od przyjaciółki czegoś wyjątkowego. Łaziłam więc miedz działami: „kulinaria” i „góry”.  Początkowo, miała być kolejna książka kucharska, ale w dziale górskim wpadła mi w ręce książka o pracy Tatrzańskiego Pogotowia Ratunkowego autorstwa Beaty Sabały – Zielińskiej. Słyszałam o niej już wcześniej, więc była na mojej liście książek koniecznie do przeczytania. Dlatego ta wyjątkowa książka szybko wylądowała w koszyku. Książka kucharska- jednak przy następnej okazji.

Od razu to napiszę. Książka „TOPR, żeby inni mogli przeżyć” moim subiektywnym zdaniem, jest świetnie napisanym reportażem. Wciągająca od pierwszych, aż do ostatnich stron. Jest wstrząsająca i poruszająca.

Jest to zapis długich rozmów autorki z ratownikami Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, bądź z ludźmi z nimi bardzo związanych. Niektóre opisane historie opowiadane są publicznie po raz pierwszy. Są wśród nich i takie akcje ratownicze, którymi żyła cała Polska. Co istotne, słowa ratowników są całkowicie pozbawione cenzury. Padają więc mocne słowa, emocje są właściwie w każdym zdaniu. Nie może być inaczej, skoro mowa o ludzkich dramatach i bezradności wobec żywiołu, jakim są Góry. Czasami o prawdziwym szczęściu czy nawet cudzie. Czytając książkę strona za stroną mam wrażenie, że po prostu siedzę obok  i przy dobrej herbacie słucham opowieści ludzi, którzy naprawdę kochają, to co robią.

To  pierwsze, tak kompletne źródło wiedzy o Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. O ludziach z nim związanych, oraz jego długiej, ponad stuletniej historii. O niesamowitym rozwoju ratownictwa górskiego, lawinowego, jaskiniowego czy wreszcie medycznego. To opowieść o ludziach, którzy z ogromną pasją, determinacją i poświęceniem, rzucają wszystko, żeby ratować tyłek  innych. Często w ekstremalnie trudnych warunkach. Czasami naginając procedury, bo przecież tam jest człowiek, który na tą pomoc czeka. I bez tej pomocy nie ma szans. Niestety, zdarza się, że pomagają za najwyższą cenę. Za cenę własnego życia.

Chodząc po górach nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile osób w  czerwonych polarach codziennie czuwa nad naszym bezpieczeństwem, sprawdzając każde wezwanie na tatrzański numer ratunkowy. Nie uświadamiamy sobie tego, że za każdą akcją ratowniczą stoi sztab doskonale przygotowanych i wyszkolonych fachowców. Jeśli coś im się nie udaje, jeśli  popełniają błędy, to rozmawiają o tym, doszkalają się nieustannie.

Dlatego pojawia się również szereg pytań, które stawiają sami ratownicy, o granice ratownictwa. Pytania szczególnie nasilają się, kiedy ratując innych z opresji, ginie ktoś z  nich.

O głupocie, bezmyślności i bezczelności (tak! nie boje się tego słowa, bezczelności) turystów napisano już wiele.  Ale obawiam się, że jeszcze nie wszystko. Ratownicy nieustannie podkreślają, że kochają swoją pracę i kochają ludziom pomagać. Nie oceniają. Pomagają. Jak tylko są warunki, to używają do przeprowadzania akcji ratunkowych swoich „skrzydeł” czyli helikoptera. Piloci tego biało-czerwonego śmigłowca wykonują to trudne zadanie z iście zegarmistrzowską precyzją.  Ale czytając słowa o tym, jak ludzie potrafią robić z niego powietrzną taksówkę, („bo cholernie nogi bolą”, „bo muszę do pracy!”) to mi się po prostu coś w kieszeni otwiera. No jak można?! A jeśli ktoś inny będzie naprawdę tej pomocy potrzebował? I będzie liczył się czas?!

TOPR, żeby inny mogli przeżyć to moim zdaniem obowiązkowa pozycja dla każdego, kto chodzi po Tatrach. Nie mam żadnej nadziei, że po książkę sięgnie ktoś wzywający pomocy na prostej, betonowej drodze z Morskiego Oka, bo zmrok zapadł i jest ciemno.  Ale jestem przekonana, że trafi do miłośników gór i wspinaczki. I do tych wszystkich, których interesuje to, że nad jego bezpieczeństwem w górach czuwają zawodowcy. Z mojej strony ogromne podziękowania dla codziennej, niesamowitej i trudnej pracy Ratowników TOPR-u. Są absolutnymi mistrzami w tym, co robią. I  dla genialnego pomysłu autorki, Beaty Sabały- Zielińskiej, aby te trudne historie z nich wyciągnąć i złożyć w całość.

Zupełnie spontanicznie powstała zrzutka  dla TOPR-owców, która przerosła oczekiwania organizatorów. Cel sami ratownicy ustalili  piękny- pomoc dla tych ratowników, którzy ratowali życie innym, a obecnie są w trudnej sytuacji. Jak tu jesteś, to zakładam że chodzisz po górach. Dorzuć i swój grosz do spontanicznego wsparcia dla TOPR

 

 

Dodaj komentarz