Pamiętam, że lata temu, kiedy ktoś mi wspomniał o połączeniu śliwek suszonych i boczku, pomyślałam sobie, że zwariował. Bo niby jak połączyć tak diametralnie różne smaki? I to ma być dobre? Sporo wątpliwości miałam. Jednak po pierwszym skosztowaniu, zmieniłam dość szybko zdanie. Niepozorne śliwki pieczone w boczku, to faktycznie przekąska idealna.
składniki:
śliwki suszone
boczek surowy wędzony
wykałaczki
Przekąska jest mega prosta, kosztuje w sumie niewiele, nie wymaga też ani specjalnych przygotowań ani czasu. Tylko dwa składniki. Śliwki suszone i boczek.
Boczek można kupić w kawałku i pokroić na cienkie plastry, ja z lenistwa i braku super ostrego noża, używam jednak gotowych, już pokrojonych cienkich plastrów.
Wystarczy rozgrzać piekarnik do 180 stopni Celsjusza, a w międzyczasie każdą z suszonych śliwek owinąć cienkim plasterkiem boczku. Ja wybrałam długie i bardzo cienkie plastry boczku, wiec dzieliłam je na pół. A chwilę później, jednak na cztery części. Nie ma znaczenia ilość ani śliwek ani boczku, ponieważ niezależnie od wszystkiego i tak ich zawsze będzie za mało.
Układam je na papierze do pieczenia i wkładam do wcześniej nagrzanego piekarnika na 15 minut. Aż boczek się lekko stopi, a suszone śliwki delikatnie przejdą jego smakiem. Jeśli ktoś chciałby, aby były boczek był bardziej chrupiący, wystarczy wydłużyć czas pieczenia o kilka minut. Gotowe, połączenie nieco zaskakujące, a jednak pyszne.
Ta przekąska znika bardzo szybko. Jest wyjątkowo smaczna, mimo, że składa się z niewielu składników. Śliwki w boczku są idealne jako szybka przekąska na dowolną imprezę, na mecz oglądany przed telewizorem, czy po prostu jako zachcianka.
I zawsze jest ich za mało.